tło podstrony

2010

15.12.2010 r.

Rok kończymy systematycznymi wizytami na placu Baritusowym. Zaczynamy od Agility, ten psi sport podoba mi się najbardziej. Medi nakręcona na hopki i tunel aż za bardzo. Próbuję za nią nadążyć, ogarniając przy tym ją, siebie i to wszystko, co nowe. Nie powiem, żeby było łatwo ;-).

07.11.2010 r.

Międzynarodowa Wystawa Psów – Poznań. To pierwsza w życiu wystawa dla Mediny i miła niespodzianka zarazem. Startujemy w klasie szczeniąt. Sędziuje p. Jadwiga Niciewicz. Medi wygrywa klasę szczeniąt z lok 1/4 i oceną wybitnie obiecującą. Jednak to, co najlepsze dopiero przed nią ;-). Po wystawie w parku spotykamy się z Iwoną i szóstką Medinowego rodzeństwa. Na początek ćwiczenia z tropienia. Psiaki po kolei uruchamiają nosy w poszukiwaniu smaków na wydeptanym poletku. Idzie im całkiem nieźle. Potem już tylko się bawią, to istna gonitwa po parku, sześć niemałych już hovków rozwijających imponujące prędkości, co chwilę ginących nam z oczu. Niezapomniany widok :-).

10.10.2010 r.

Paweł organizuje grilla, a przy okazji mamy możliwość ocenić, jak pięknie wyrosły trzy miotowe siostry – Margo, Mufina i Medina. Dzięki Patrycji mamy też parę zdjęć na pamiątkę :-).

12.06.2010 r.

Czerwiec miesiącem socjalizacji ;-). Po kilku dniach poznawania najbliższego otoczenia przyszła pora na dalsze wypady ;-), samochodem oczywiście. Zaczynamy od krótkich dystansów stopniowo je wydłużając. Pociąg, tramwaj, ruchome drzwi w markecie, sklep ze zwierzętami, park, plac zabaw, staramy się odwiedzić jak najwięcej miejsc. Medi idzie też do przedszkola, gdzie trafia do grupy z siostrą Megi. Megi ma fantastyczny kontakt z Grzegorzem, pięknie razem ćwiczą :-), a my staramy się brać z nich przykład.

28.05.2010 r.

To wyjątkowo radosny dzień, od dziś Medina jest z nami :-). Przyjeżdżamy do Mosiny, wita nas gromadka radosnych hoviątek, pchają się na ręce, merdają ogonami, wystawiają brzuchy do głaskania. Iwona wybrała dla nas Medinę i dobrze, sama bym nigdy tej decyzji nie podjęła. Jest wyjątkowo ruchliwa i postrzelona, ale moja :-). Dokumenty, wyprawka, poduszka na pamiątkę, pożegnanie…Do Warszawy docieramy późnym popołudniem. Medi poznaje swój nowy dom, zaznajamia się z ON-kiem sąsiadów. Zaskoczeniem jest, że nie załatwia się w domu :-). Oczywiście tak dobrze nie jest, żeby w nocy nie trzeba było wyjść na siku, więc śpię z nią na dole ;-).